wtorek, 15 maja 2012

kałuże miłości tańczące


kochałam się dziś z deszczem

szłam wieczornymi ulicami
z muzyką przenikającą umysł
spojrzałam w niebo
w chmury
w deszcz świecący latarniami
i zakochałam się
znów, jak co dzień, jak zawsze, od urodzenia...
patrzyłam śmiejąc się niebu w oczy
śpiewając szeptem 
i wzruszeniem zachłystując się obecnością
i to rozsadzające wciąż poczucie jedności
boskiej jedności we mnie samej

kochałam się dziś z deszczem
spacerując po miejskim skrawku zieleni
zanurzałam twarz w krzewach 
skraplających namiętnie moją skórę
radość płakała łzami
tańczyłam z drzewem 
muskając palcami jego dłonie
gałęzie wędrowały po moim ciele

taniec łona inicjowany 
totalną więzią z ziemią
czucie każdym atomem
bólu przemoczonych stóp
kałuże w rękawach
kałuże w butach
kałuże miłości tańczące

liście szeleszczące
kroplami drżącego wiatru
otulające moją twarz
pieszczące pełnią oddania
całość obecności





*


Przestrzeń
jest tylko narzędziem
za pomocą którego Dotykam...

1 komentarz:

  1. piękne ... odnajdywaniem tropów przestrzeni w sobie samej ...

    pozdrawiam Andrzej Belfegor

    OdpowiedzUsuń