sobota, 28 kwietnia 2012

gdy puściłam falę...



bardzo subiektywny wybór słów z dawnego opisu
bardzo subiektywnego doświadczenia pierwszej (świadomej) ejakulacji:



Przeżyłam najbardziej niesamowity seks w moim życiu, o jakim nigdy nie śniłam, nie wyobrażałam sobie, nie wiedziałam, że może istnieć... Seks, po którym każdy wcześniejszy wydaje się niepełny.



Od kilku lat próbuję przecież otworzyć się w pełni na dotyk, na mężczyznę... Potrafię siebie dotykać, wiem, co sprawia mi przyjemność, umiem pokierować mężczyzną tak, żeby było mi dobrze. Nauczyłam się też ejakulować (choć sama ze sobą dopiero). Wiem, co trzeba zrobić i otwieram się na mówienie, pokazywanie tego...


Z jakichś nieznanych mi przyczyn na Niego otworzyłam się bardziej niż na jakiegokolwiek mężczyznę wcześniej. Zrobił ze mną coś takiego, czego nigdy w życiu jeszcze nie przeżyłam. Było mi lepiej niż kiedykolwiek sama sobie potrafiłam zrobić, niż kiedykolwiek jakikolwiek mężczyzna był w stanie mi zrobić. 


...
Spotkaliśmy się, poczułam, że pragnę kochać się z Nim - ale chcę, żeby
od razu we mnie wszedł, nie dotykając mnie wcześniej. Kochaliśmy się szybko i mocno, spragnieni własnych ciał, spragnieni obecności. Czułam, że jestem cały czas na granicy – tylko nie wiedziałam, czy bardziej orgazmu, czy ejakulacji. (Przecież On dotyka tak, że mogłabym ejakulować zawsze, gdybym tylko się nie blokowała...) Byliśmy już oboje zmęczeni, wyszedł ze mnie i zaczął całować moją joni, bardzo delikatnie, choć intensywnie. A po chwili dotykać - dokładnie tak, jak Mu opowiadałam, jak pokazywałam nie raz – czyli równomierne, jednostajne dotykanie, masowanie punktu G. Gdy tylko próbował dotknąć żołędzi łechtaczki – instynktownie odsuwałam Jego rękę.
Dotykał mnie bardzo długo, jednostajnie i dokładnie tak, jak trzeba. A ja zaczęłam kompletnie odlatywać.. Czułam, że tracę świadomość, traciłam po kolei jakąkolwiek kontrolę, panowanie nad sobą... Zaczęłam się śmiać, leciały mi łzy, totalnie zapomniałam, gdzie jestem, co się dzieje, co we mnie i na zewnętrzu... Odleciałam. Poczułam, że otwieram się na wszystko, że to właśnie jest ten moment, w którym burzę swoje bariery i blokady, że to ten moment, kiedy moje ciało się otwiera zgodnie z tym, co we mnie, co czuję i kim jestem.

Przez chwilę udało mi się jeszcze skoncentrować na tym, żeby rozluźnić mięśnie, puścić.. On był zachwycony, widział, że dzieje się coś Ważnego dla mnie i nie przestawał mnie dotykać, robiąc dokładnie to, czego potrzebowałam... Czasami patrzyłam mu w oczy, początkowo stresując się, że mu się to nie podoba...
Ale widziałam, że On się uśmiecha, jest zachwycony, czeka, co będzie dalej... że każde drgnięcie moich mięśni odczuwane przez jego palce – powoduje w nim radość i zachwyt... Wtedy naprawdę się wyluzowałam...

Zaczęłam ejakulować, chwilami nawet nie wiedząc, że to się dzieje – totalnie zatraciłam poczucie rzeczywistości... Z recenzji Kochanka wynika, że działo się to kilkakrotnie :)
Nie miałam przy tym orgazmu, a czułam się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, czując, że właśnie po raz pierwszy otworzyłam się tak mocno na miłość i na mężczyznę...
Całe moje ciało drżało jeszcze długo długo później, a z oczu nieustannie leciały łzy, płakałam jak małe dziecko...
 Ejakulacja jest chyba najbardziej oczyszczającym zjawiskiem, jakiego doświadczyłam, wyrzuciłam więc z siebie wszystkie emocje i trudy, czułam się wniebowzięcie czysta i bosko spokojna...
On wciąż mocno mnie przytulał, chciał być blisko Ważnego, mimo, że nie rozumiał, czym to jest. Pragnął, bym leżała na nim, choć płakałam mu w ramię tym totalnym szczęściem. Nagle zapytał, czy może jeszcze we mnie wejść. Tak bardzo pragnęłam, byłam tak mocno otwarta... I tak leżąc przytuleni, ja na nim, on we mnie, kochaliśmy się wśród spoconych oddechów i moich łez... On bardzo podniecony, ja totalnie wolna przez chwilę... W tej spójności znów 
puściłam, kolejna fala radości wylała się z mego łona... to podnieciło nas jeszcze bardziej, aż zakończyło się...wspólnym orgazmem.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Ikkyū Sōjun


' Domy publiczne i winiarnie odwiedzał tak często, jak klasztory zen. Twierdził, że seks, picie i strawa dostarczyły mu więcej duchowych przeżyć niż klasztorne praktyki - Ikkyū Sōjun, mnich i poeta, który sławił cipkę.'

Dziesięć dni w tej świątyni i mój umysł stał się pomieszany,
Moje nogi zaplątane są w nieskończoną czerwoną wstążkę.
Jeśli pewnego dnia będziesz krążył poszukując mnie,
Zaglądnij do sklepu rybnego, salonu z winem lub domu publicznego.


Ikkyū Sōjun (1384(?) -1481)
japoński mistrz zen, opat Daitoku-ji, pisarz, kaligraf, malarz i ceniony poeta, jeden z wybitnych intelektualistów tamtych czasów – wiele swoich utworów poświęcił erotyce. Jako nieślubne i niechciane dziecko został w wieku 5 lat oddany do klasztoru, gdzie zdobył znakomite wykształcenie klasyczne i arystokratyczne. W wieku 13 lat zaczął pisać wiersze, a wieku 26 lat osiągnął stan oświecenia. Po otrzymaniu uwierzytelnienia oświecenia żył przez jakiś czas jako pustelnik by oddać się wreszcie wędrówkom, w których często zaglądał do domów publicznych i sklepów z winem. Poznał wiele kobiet, lecz dopiero w wieku 77 lat związał się ze swoją wielką miłością, Mori. Schyłek życia spędził Ikkyū jako opat klasztoru Daitoku-ji (od 1474 r.). Przez całe życie w swoich zapiskach, a zwłaszcza w poezji, krytykował zepsucie mistrzów zen i sławił zmysłowość.
 
 
Jeśli jestem spragniony, marzę o wodzie.
Jeśli zmarzłem, marzę o skórzanym odzieniu.
Marzenie o sypialni jest moją naturą.
 
 
' Ikkyū Sōjun twierdził, że cipka to bodhisattwa (według sanskrytu dosł. oświecona istota), czyli ktoś, kto poszukując oświecenia, pragnie go nie tylko dla siebie, lecz przede wszystkim dla innych. Jako znany bywalec domów publicznych, Ikkyū, był przekonany, że akt seksualny jest religijnym rytuałem, dzięki któremu można osiągnąć stan oświecenia, iluminację. '
 
 
Kobiece ciało pachnie narcyzem.
Ktoś wpatruje się długo w bajeczny wzgórek, zanim rozpocznie wspinaczkę.
Północ w jadeitowym łożu, pomiędzy jesiennymi snami.
Otwarty kwiat pod trąconą gałęzią śliwy
Kołysze się łagodnie pomiędzy udami czarodziejki.


[ źródło: http://www.wagina.com.pl/index.php/Cipka-na-jezykach/Cipka-jest-swieta-o-mnichu-ktory-slawil-cipki.html ]

wtorek, 24 kwietnia 2012


“Być może kobieta i mężczyzna są sobie bliżsi,
jeśli z sobą nie żyją i tylko wiedzą o sobie, 
   i są sobie wdzięczni za to, że są, i że o sobie wiedzą.
I do szczęścia tylko to im wystarcza”.  

Dom

„ Wszyscy tęsknimy za Domem.
Gdzieś jest bezpieczne miejsce, w głębi serca wiemy, że gdzieś jest.
Tęsknimy za Wspólnotą.
Gdzieś są ludzie, do których można mówić z pasją, bez obaw o drwiny i oceny.
Gdzieś jest krąg rąk, który otworzy się by nas przyjąć, oczy rozbłysną gdy wejdziemy.
Wszyscy będą świętować z nami, gdy staniemy - pełni wewnętrznej mocy.
Krąg Przyjaciół, Krąg uzdrowienia.
Jest takie miejsce gdzie możemy być wolni. "

[ Starhawk ]

♥♥♥

Baubo


" Od tysięcy lat Bogini dumnie prezentuje swoją waginę. Paleolityczne Wielkie Matki, egipska Hator i Izyda, sumeryjska Lilith, mezopotamska Isztar i Nin-tu, afrykańska Beset, celtycka Sheela-na-gig, tybetańskie Dakinie, hinduska Kali, aztecka Tlazolteotl – wszystkie one przedstawiane były z pięknie wyeksponowaną wulwą. Jest jednak jedna Bogini, która po prostu cała jest waginą. To przedgrecka Baubo, nazywana także Przemawiającą Spomiędzy Nóg. (...) Baubo wywodzi się od paleolitycznych bogiń z ogromnymi brzuchami i piersiami, mocno wyeksponowanymi łonami, za to z maleńkimi główkami i rączkami. Baubo nie zawsze ma głowę, ma za to waginę. Jej głowa to brzuch, broda to wzgórek łonowy: jest więc kobietą z brodą.

 
Włosy Baubo układają się w kształt uniesionej spódnicy, tworząc wymyślne fryzury – mogą być spięte kokardą bądź układać się w fantazyjny kok. Baubo może trzymać w ręku pochodnię, lirę czy kosz z owocami (z widoczną kiścią winogron). W innych przedstawieniach Baubo to kobieta z szeroko rozstawionymi nogami i dłonią wskazującą na wulwę, czasem jadąca w takiej pozycji na ciężarnej maciorze, dzierżąc w dłoni przedmiot podobny do drabiny. W jeszcze innych – jej oczy to sutki, a łono to usta. Słowo Baubo oznacza otwór, lub żeńskie narządy płciowe. Ta bogini frywolnego śmiechu, śpiewa sprośne piosenki, opowiada rubaszne, seksualne dowcipy, tańczy, udaje ruchy kopulacyjne, pokazuje waginę. "


[ źródło: http://sabatnik.pl/articles.php?article_id=227
http://www.beyond-the-pale.org.uk/zxBauboBeset.htm ]

Lgnę.


do Cie-bie(gnę)

przyjMIj otwartością ramion
łaskotany nerw podbrzusza

słodki róż
macką myśli krząta
w uWAŻNOŚCi od-czucia

rozpryska się cie(r)ń
Światłością Istoty

[ŻYCIE doprowadza do orgazmu]

♥♥♥